OPOWIADANIA

Coaching. Ciemna strona objawienia. #2

Coaching. Ciemna strona objawienia. #2

Miasto opustoszało. Wielki zegar na budynku poczty wskazywał drugą w nocy.

Nocny tramwaj pędził przez Kraków, skrzypiąc i kolebiąc się na boki. Żółte światło w środku padało na twarze delikwentów; strumień wciskał się pomiędzy powieki i dodawał blasku nieświeżym makijażom powracających kelnerek.

Wypuszczeni w chłód majowej nocy, oderwani od zapachu i szeptu starych obrazów budziliśmy się brutalnie i niechętnie, resztkami pragnienia próbując utrzymać czar małej knajpki. Świadomość dotychczas uśpiona pod peleryną wieczoru wygrzebywała się powoli z ciepłego azylu, uderzając w nas raz po raz przebłyskami rozsądku.

– Posłuchaj… Nie powinno mnie tu być – powiedział, gdy ogarnęła go niepewność.
– Spokojnie – odparłam, choć sama byłam przerażona. – Wszystko jest w porządku.

Tramwaj stanął w miejscu. Wysiedliśmy. Drzwi się zamknęły i machina pomknęła dalej.

Przecinając ciemność, ruszyliśmy przed siebie w stronę najbliższego budynku.

*

W kawiarni gasły kolejne świeczki. Barmani krążyli między stolikami, ścierając już raz wytarte blaty. To był ten moment ich nocnej zmiany, w którym poszczególne czynności zaczynali wykonywać automatycznie, bazując na raz wyuczonym schemacie. Przekonani o swej długotrwałej przydatności topili się wraz z nami w tym świecie absurdu, stając się na zawsze jego niezaangażowanym tłem.

– Nie wiem, co takiego wydarzyło się w twoim życiu – zaczęłam, stukając łyżeczką w pustą filiżankę – ale to nie jesteś ty, Mateusz.

Jego policzki były blade, w oczach panowała ciemność.

– Może to szaleństwo, może nie powinnam w ogóle tego mówić… Będziesz się wypierał…
– Nie będę się wypierał. Wiem, że masz rację – przerwał mi.
– W moich wspomnieniach jesteś inny – wydusiłam z siebie.

Uśmiechnął się nieśmiało.

Coaching. Ciemna strona objawienia. #2

– Mogę się tylko domyślać – powiedziałam cicho.
– Gdybym mógł ci powiedzieć… – westchnął.

Nigdy nie poznałam całej prawdy.

*

Podczas gdy ja zdążyłam już dorosnąć, wzbogacona teoriami o relacjach i działaniu świata, jego życie zdążyło stać się życiem kogoś innego.

W tamtą pamiętną, grudniową noc opowiadałam mu o chłopaku, który szukał przygód, a ja bardzo chciałam go odzyskać. Analizował ze mną wszystkie możliwości, podsuwał pomysły, choć byłam tylko głupią smarkulą, którą powinien wysłać do książek. Gdy mówiąc coś, odgarnęłam włosy za ucho, popatrzył na mnie z rogu pokoju i powiedział z uśmiechem:

– Rób tak przy nim – a ja poczułam się tak, jakbym była już dorosłą, świadomą siebie kobietą, za którą powinni oglądać się mężczyźni, ponieważ dysponuje całym zestawem urocznych gestów.

Nie z każdym można rozmawiać o poezji. On potrafił. Więc mówiliśmy – o Baczyńskim i Asnyku. I o Natalii Gałczyńskiej. I o miłości.

Gdybym zatrzymała go tego jednego dnia, gdybym odważyła się nawiązać znajomość z kilka lat starszym mężczyzną, dziś siedzielibyśmy, śmiejąc się w głos – on z dyplomem Wydziału Psychologii, ja jako świeżo upieczona, zakochana studentka.

*

Są ludzie, którym zło pasuje do twarzy. I tacy, którzy wyglądają, jak grzeszące dzieci.

– Chciałbym coś czuć. Ale nie potrafię – powiedział, wypuszczając dym w powietrze.

Gdy trzęsącą się dłonią wyjmował drugiego papierosa, opowiadał o ludziach, których nazywał przyjaciółmi. Nawet na co dzień był bezbronny i naiwny jak młodzieniec. Po brzegi wypełniała go pustka, na którą nikt nie wymyślił jeszcze lekarstwa, bo choroba, która zatracała duszę i wysysała z niej wszelkie emocje – wciąż była zbyt świeża.

Po dziesiątkach prelekcji i motywujących wykładów zdołał odzyskać tylko gorycz i święte przekonanie, że już na zawsze pozostanie człowiekiem-robotem, wykształconym do osiągania zawodowego sukcesu. Wycofanie się z tej wielkiej gry, szalonej ruletki nie gwarantowało powrotu do normalności. Przeciwnie – po latach zabójczych dla psychiki praktyk, czuł, że nigdy nie będzie potrafił odczuwać jak dawniej.

*

Do mojego mieszkania wszedł dyskretnie, na palcach. Dochodziła czwarta nad ranem. W półmroku świeciły jego wielkie, przestraszone oczy. Miałam wrażenie, że moja obecność obok go przerasta. Wyglądał jak nastolatek: świadomy, że tutaj jest mu bezpieczniej, a jednocześnie przerażony tym, co powiedzą rodzice, gdy wróci do domu o świcie.

– Kiedy przyjeżdżałem tu dziś rano… Nawet nie sądziłem… Nie spodziewałem się… – plątał się. – To wszystko jest jak sen – zakończył z westchnieniem.

Nie potrafiłam pojąć jego wdzięczności. Nie potrafiłam jej zrozumieć. Początkowo tylko błyszczała mu w oczach, później, zupełnie nagle zalała go jak przypływ – bezwzględnie i całkowicie. Czułam się skrępowana, bo potraktował mnie jak dar i nadchodzące zbawienie, a ja nie byłam pewna, czy potrafię mu pomóc.

Następnego dnia widziałam go po raz ostatni.

Coaching. Ciemna strona objawienia. #2

Ciąg dalszy nastąpi.


Część pierwsza: Coaching. Ciemna strona objawienia. #1
Część trzecia: Coaching. Ciemna strona objawienia. #3 


Edit: Jesień 2016. Ten tekst jest częścią dużego projektu, który już wkrótce będziesz mógł trzymać u siebie na półce.

You Might Also Like