TEKSTY

Kreatywność gdzieś się kończy.

Kreatywność gdzieś się kończy.

Na dworze powoli zaczyna się ściemniać. Stajesz przy oknie i przyglądasz się niebu – kompozycji chmur poświetlonych resztkami promieni. Drzewa bez rytmu kiwają się na boki, wiatr nieskładnie rozrzuca po podwórku liście i w głębi ducha czujesz narastający niepokój. Patrzysz na ludzi biegnących do domów z wielkimi siatkami w rękach i paczkami słodyczy. Za moment znajdą się pod osłoną ciepłych grzejników i żółtych, kuchennych świateł. Ale jeszcze nie teraz.

W dłoniach trzymasz kubek z herbatą, przykładasz krawędz do ust i czujesz, jak czubek nosa zaczyna powoli robić się ciepły. Spokojnie wdychasz woń malin i leśnych owoców i napawasz się zapachem. Masz w sobie tyle czerwonego słońca, jakby czas stanął w miejscu kilka miesięcy temu. Nie przymykasz powiek, nie opuszczasz rzęs, a mimo to przed oczami zaczynają migać ci obrazy: zachodów słońca, kolorowych sukienek, drinków na ciepłej plaży. Niemal słyszysz płynące z małego magnetofonu dzwięki gitary, perkusji i głos wokalisty The Doors.

Tylko ciałem ciągle stoisz w ciemnym oknie i opierasz się o zimny parapet, myślami jesteś już w zupełnie innej rzeczywistości. W głowie powstają setki scen, które nie należą życia, jakie znasz. Przeżywasz narodziny silnych osobowości, widzisz rzeczy, które mogłyby się wydarzyć i słyszysz dialogi, które mógłby przeprowadzić każdy z nas.

Serce zaczyna ci bić coraz szybciej. Stawiasz czajnik z wodą na kolejną herbatę, na bardzo dużo herbaty. Idziesz do pokoju, stawiasz kubek na biurku, zapalasz małą lampkę i włączasz komputer. Zerkasz na zegarek. Masz dużo czasu. Masz bardzo dużo czasu, ale i tak wiesz, że to potrwa do póznej nocy.

Tak rodzi się historia. 

Wystarczy mała wizja, trochę uczuć i odpowiednie warunki. 

KAŻDY MARZYŁ O TYM, BY ŻYĆ TAK BEZ PRZERWY.

Spotkałyśmy się we trzy – pierwszy raz od wielu tygodni. Plan był prosty: zamówić wielką pizzę, wypić dwa kufelki piwa i odreagować jak za starych, dobrych czasów, ale zawahałyśmy się już przy jedzeniu. Ktoś jest na diecie oczyszczającej, ktoś bierze leki, ktoś na co dzień nie ma czasu na gotowanie, więc chciałby zjeść cos wyszukanego. Nastał wiek, w którym trzeba uważać nie tylko na słowa, ale też na każdy gram tłuszczu, każdą wydaną złotówkę, każdy wieczór przy winie.

I każdą życiową decyzję.

Wyrosłyśmy na pasjach. Chodziłyśmy do liceum, wtapiałyśmy się w tłum, a po szkole biegłyśmy na akrobatykę, taniec nowoczesny, zdjęcia, rower albo koszykówkę. Marzyłyśmy o tym, by wyrwać się ze schematu, by nie tkwić w narzuconym nam systemie. Chciałyśmy żyć na własną rękę. Chciałyśmy kreować własną rzeczywistość. Ustatkowane życie? Może koło trzydziestki.

Minęło kilka lat, skończyłyśmy studia i kursy, zaczęłyśmy pracę, podpisałyśmy kilka umów. Żadna z nas nie wyobraża już sobie życia pod kloszem i dyktaturą zewnętrznych warunków, uzależnienia od męża i braku czasu na samorealizację. Ale z każdym rokiem jesteśmy coraz bardziej zmęczone, a odwagi mamy coraz mniej. Marzymy o oszczędnościach, których nie trzeba będzie ruszać, jednym miejscu na ziemi i o kimś, dla kogo mogłybyśmy poświęcić pasję.

Marzymy o życiu, które zacznie się po szesnastej.

ZAWSZE CHCIAŁAM BYĆ ARTYSTKĄ.

Kiedy byłam w liceum, miałam sporo talentów i wierzyłam w swoją duszę prawdziwej artystki. Powoli, niespiesznie tworzyłam kolejne wiersze do Wyznań staruszki, pisałam artykuły na portale i strony internetowe, próbowałam swoich sił w pisaniu tekstów na zlecenie, zabierałam się za pisanie piosenek i reportaży z wydarzeń. Na każdy projekt tworzyłam własne plakaty, czasem chwytałam za pędzel i zamykałam się na wiele godzin w pokoju, a potem wychodziłam z niego z czymś, co przypominało górskie krajobrazy, nadciągające burze i wodospady skalne.

Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie na etacie.

Praca kreatywna była moim największym marzeniem, ale nie chciałam jej łączyć z poszukiwaniem wrażeń, gromadzeniem kolejnych romansów ani ze snuciem się po barach. Szybko wyszło na jaw, że nie pragnę życia artysty, ale życia freelancera. W moich wizjach szczęśliwej przyszłości tam, gdzie nie było czasu na pisanie, był czas treningi i naukę. Czułam, że tylko w ten sposób mogę zachować duchową równowagę – przez tworzenie sztuki i gromadzenie wiedzy.

Zaczęłam uczyć innych języka w najbardziej nowoczesny sposób, jaki mogłam sobie wyobrazić, tworzyć poważne teksty w sieci, pisać anegdoty, nagrywać krótkie filmy, oceniać zdjęcia pod kątem estetyki i studiować prężnie rozwijającą się naukę, która potrzebuje nowych ścieżek i rozwiązań, nowych badań, eksperymentów, pomysłów – i ludzi, którzy nie będą myśleć konwencjonalnie. Od rana i pierwszej kawy wypitej na czczo aż do ostatniej godziny przed zaśnięciem – byłam kreatywna. 

I wtedy zrozumiałam, że kreatywność gdzieś się kończy.

MNIEJ WIĘCEJ W SRODKU NOCY.

Wracasz zmarznięta do domu. Wskakujesz pod kołdrę, by odpocząć tylko na chwilę, a potem znów wrócić do obowiązków. Wypijasz kubek ciepłej herbaty i w połowie pracy czujesz, jak zaczyna morzyć cię sen. Obiecujesz sobie, że drzemka potrwa tylko chwilę, ale budzisz się wtulona w poduszkę kilka godzin pózniej, bo otworzyłaś oczy w chwili, gdy w twoim śnie ktoś zgasił światlo.

Kreatywność kończy się wtedy, kiedy pasja staje się pracą, a ty zaczynasz się zmuszać i czujesz, że dajesz z siebie ciągle za mało. Kreatywność kończy się wtedy, kiedy nie masz tej chwili, by stanąć przy oknie z parującym kubkiem herbaty, kiedy nie masz nawet szansy stworzyć cos zupełnie nowego, nieplanowanego, wyobrazić sobie słońca i pomarzyć. Kreatywność kończy się wtedy, kiedy nie masz czasu na bycie kreatywnym, bo dopasowałeś wszystko do planu i zaległych terminów.

Kreatywność kończy się dziś.


Hej, długo pracowałam nad tym tekstem. Proszę, zostaw po sobie jakiś ślad – polub moją stronę na Facebooku, napisz komentarz albo udostępnij ten artykuł u siebie. Dla Ciebie to tylko moment, a dla mnie to dowód, że w dobie cięcia zasięgów moja praca ma jeszcze jakiś sens. Dziękuję, że jesteś. :)

                                                                                                                                      

You Might Also Like