TEKSTY

15 rzeczy, których potrzebujesz w mieszkaniu, by ułatwić sobie życie.

Dodatek do tekstu o tym, jak ułatwić sobie życie na studiach. Przedstawia brulion - leżący na piasku- z pamiątkami - zdjęciami z wakacji i zasuszonym liściem.

Rozpoczęcie studiów, przeprowadzka z akademika na stancję albo własne mieszkanie wynajmowane na spółkę z chłopakiem czy dziewczyną. To wszystko piękne, przełomowe momenty – na 5 sekund przed tym, jak zaskoczy nas szarość dnia codziennego. Chwilę później psuje się kran, wysiada prąd przed ważnym kolokwium, wylewamy kawę z samego rana prosto na laptopa albo w łazience kończy się ciepła woda.

By uniknąć niepotrzebnych nerwów, dodatkowych wydatków i nieplanowanych spóźnień na egzaminy, warto zainwestować w rzeczy z poniższej listy, którą stworzyłam po trzech latach studenckich doświadczeń w nowych mieszkaniach. O niejednym z punktów wcześniej nawet nie pomyślałam. O niejednym zapomnieli moi znajomi. I tak lądowaliśmy w tarapatach – razem albo osobno.

Ale możesz się przed tym przetrzec.

#1: MŁOTEK, KOMBINERKI, SZCZYPCE, ŚRUBOKRĘTY

Mój Tata oddał mi zapas swoich narzędzi już miesiąc po tym, jak wyjechałam na studia. Od tego czasu okazji do ich użycia było mnóstwo. Faktycznie, jest to spory wydatek, ale można go zaplanować z wyprzedzeniem albo poprosić o taki prezent pod choinkę. 

#2: LEKI PRZECIWBÓLOWE I…

…i te na biegunkę. Powiedzmy to sobie głośno.

Możesz nie być wielkim fanem leków przeciwbólowych, ale przyjdzie dzień przed ważnym egzaminem, w którym będziesz męczył się i cierpiał, a od tego, czy weźmiesz tabletkę, będzie zależeć los twojej skarbonki z pieniędzmi i wolnych wakacji. W dużych miastach na wizytę u lekarza czasem czeka się kilka dni. Jeśli tylko jesteś w stanie sam się podleczyć, nim za leczenie weźmie się ktoś inny, niejeden raz zapragniesz skorzystać z pigułki albo magicznych proszków przeciw wirusowi królowej biegunki.

Warto zadbać o zapas leków i regularnie sprawdzać termin ich przydatności do spożycia. Kiedyś możesz nie mieć siły wyczołgać się z łóżka i pójść do apteki.

#3: TŁUCZEK, TARKA, UBIJACZKA DO BIAŁKA I WYCISKARKA DO CZOSNKU.

Może się tak stać, że trafisz na mieszkanie, w którym wszytkiego jest pod dostatkiem. A może być też tak, że to tylko pozory i w praniu wyjdzie, jak wielu rzeczy ci brakuje. 

Da się przeżyć bez chochli. Albo bez durszlaka. Ale prędzej wyjdziesz z siebie i staniesz obok, nim setny raz utrzesz ser nożykiem, ubijesz jajko widelcem, potłuczesz kotlety butelką albo posiekasz czosnek na drobinki. To absolutna podstawa dla każdego, kto lubi czasem sam sobie coś ugotować, nie narażając swojego stanu emocjonalnego na gwałtowne rozchwianie.

#4: ZESTAW NICI I IGIEŁ, CZYLI PASMANTERIA

Doceni każda kobieta i każdy mężczyzna, który zamieszka od rodziców dalej niż 100 km i guzik, który odpadł, bluzka, która się rozpruła nie będą wystarczającymi powodami do tego, by wrócić na weekend do domu.

#5: ŻELAZKO I GOLARKA DO SWETRÓW

Najbardziej magicznym z magicznych sprzętów jest – uwaga – golarka do swetrów. Jej istnienie jest nagminnie ignorowane przez zdecydowaną większość społeczeństwa, która decyduje się chodzić w zmechaconych swetrach, skulkowanych rajstopach i pozaciąganych biustonoszach. Kosztuje mniej niż stówę, a z miejsca czyni każdy zimowy look bardziej estetycznym.

Żelazko – rzecz sporna. Sama za nim nie przepadam, bo wciągam na kark głównie samo-prostujące się bluzki, ale są takie sytuacje, w których nie wypada przyjść wygniecionym. Biała koszula na egzamin, garnitur albo letnia sukienka – to abolutna konieczność.

#6: KUBEK TERMICZNY I PUDEŁKO NA ŻYWNOŚĆ

Gdy w ciemny, zimowy poranek zwleczesz się z łóżka piętnaście minut przed tym, jak powinieneś wyjść na ćwiczenia, a cztery godziny po tym, jak poszedłeś spać, kubek termiczny z ciepłą kawą i obiad przygotowany dzień wcześniej staną się twoim wybawieniem. Pozwolą ci nie tylko przeżyć dzień, ale przeżyć go zgodnie z planem pomimo gwałtownej pobudki.

#7: ZAPAS BATERII I KOCYK

Paluszki, paluszki mini i grubasy powinny być w każdym domu. Dwa pierwsze rodzaje posłużą ci do latarki, bezprzewodowej myszki albo lampek kupionych w Pepco. Te ostatnie będę ostatnia deską ratunku, gdy wysiądze piecyk w łazience i stracisz dostęp do ciepłej wody, a na dworze w tym czasie będzie -12.

Z tej okazji warto też zadbać o dodatkowy kocyk. Tak na wszelki wypadek, gdyby mróz odciął też ogrzewanie.

#8: ŚWIECZKI, ZAPAŁKI I… KIELISZKI DO WINA

Konieczności posiadania zapałki i świeczek na wypadek awarii prądu nie trzeba tłumaczyć nikomu, kto choć raz to przeżył. Na przykład wieczorem przed kolokwium.

Kieliszki warto mieć zawsze. Nawet jeśli samemu nie pije się alkoholu. Przyjdą goście, przyniosą ze sobą butelkę z eleganckim trunkiem i zechcą ją wypić, słuchając Nory Jones albo Louisa Armstronga. Choć niewątpliwie wino w szklance ma swój urok, to jednak w kieliszku prezentuje się znacznie bardziej estetycznie. I lepiej smakuje. 

#9: ZAPASOWE KLUCZE 

Prędzej czy później nastąpi ta chwila, gdy zgubisz albo zostawisz swój komplet w innej kurtce i nieświadomie wieczorem pojedziesz do miasta. I zdarzy się to akurat w chwili, gdy współlokator wyjedzie na tydzień na drugi koniec Polski, a właściciel będzie się byczył na Karaibach, więc nikt nie będzie mógł ci pomóc.

Jeśli masz rodzinę, przyjaciół w mieście, w którym studiujesz, poproś ich o przechowanie zapasowego kompletu. To tylko parę złotych, a może cię ochronić przed niepotrzebnym stresem. I spaniem na wycieraczce.

#10: TAŚMA KLEJĄCA I KLEJ

Taśma, jak taśma – czasem się przydaje, ale cholernie ważny jest klej do drewna i ten typu SuperGlue. Coś się popsuje, coś będzie denerwować, coś będzie dygotać, stukać albo odpadnie o północy i potoczy się po podłodze, a z cienie zaczną wychodzić potwory.

Lepiej mieć pod ręką i spać spokojnie.

#11: SEGREGATORY, TECZKI, KOSZULKI I ZSZYWACZ

Prawdziwy klucz do ogarnięcia kserówek. Nie ma nic potrzebniejszego na studiach i w edukacji samodzielnej.

Jeśli nie chcesz się irytować nieposegregowanymi papierami, które latają Ci po całym pokoju, a przed sesją nie wpaść w panikę – kup zszywacz. To podstawa. A żeby dodatkowo nie denerwowały cię pozaginane rogi, kiedy przyjdzie ci do głowy włożyć luzem do torby już spięte kartki – musisz mieć koszulki. Są najlepsze. I tanie.

Segregator kosztuje 15 zł, teczki kilka złotych, a pozwalają przetrwać najczarniejsze chwile na uczelni. Nigdy nie wiadomo, kiedy do czegoś trzeba będzie wrócić – a wtedy bez problemu znajdziesz swoje ukochane notatki, zamiast w sesji wpadać w panikę.

#12: PAPIEROWE RĘCZNIKI

Zbawienie każdego barmana i ratunek dla duszy zwykłych śmiertelników. Z papierowymi ręcznikami częstotliwość przeklinania obniża się o dziesięć procent. Potwierdzone info.

Wylejesz kawę na podłogę w przedpokoju minutę przed tym, jak powinieneś wyjść na autobus. Zalejesz biurko i część klawiatury. Siadając, chluśniesz herbatą na wersalkę. Albo oplujesz lustro. W takich chwilach ręczniczki stają się niezastąpione. Może mniej konieczne niż papier toaletowy, ale wygodne, praktyczne i uspokajające jak dobra meliska.

#13: POJEMNIKI/WORECZKI NA LÓD, SOLNICZKA I PIEPRZNICZKA

Zrozumiesz, gdy wsypiesz pół szklanki soli do gotujących się ziemniaków. Albo gdy na ulubioną potrawę od mamy wysypie ci się pół opakowania wilgotnego pieprzu, który akurat postanowił odkleić się od ścianek. No i wtedy, gdy w upalny dzień będziesz marzyć o zimnym drinku z palemką.

#14: ZAPAS BIELIZNY

Mój Boże, proszę. Zrób to. Idź do pierwszego lepszego sklepu z bielizną i kup solidny zapas majtek i skarpetek.

Nie muszą być cudownej jakości. Nie muszą kosztować milionów monet. Po prostu zadbaj o to, by mieć ich nadmiar, gdy nieopatrznie weźmiesz ostatnią parę, wysiądzie pralka i zakręcą kaloryfery. Albo wtedy, gdy zwyczajnie zrobi się w nich dziura. Część warto mieć u rodziców, bo zawsze przychodzi taki dzień, gdy bierzemy wszystko ze sobą poza tym, co najważniejsze. I bez czego wstyd byłoby wyjść. 

Poza tym wierz mi. Wszyscy zauważają skarpety na dotracie.

#15: MIKSER, TOSTER I BLASZKA DO CIASTA

Nie musisz być fanem pieczenia, by pewnego dnia uznać, że coś z tych rzeczy zaczyna być ci niezbędne. Z tosterem wręcz przeciwnie – przydaje się podczas remontu i sesji, gdy nie masz czasu na gotowanie, mikser – na początku stycznia i w lipcu, gdy musisz mieć zdrowy, zielony koktajl, a blaszka do ciasta, kiedy tylko masz ochotę na frytki.

Używamy ich raz na kilka tygodni, ale zawsze były u rodziców, dlatego nigdy nie wiadomo, kiedy okażą się potrzebne.

LEPIEJ DMUCHAĆ NA ZIMNE.

Zawsze można zapukać do sąsiednich drzwi, jeśli tylko ma się wystarczająco dobry kontakt z pozostałymi mieszkańcami klatki. Ale jak mawia mój Tata – lepiej nosić niż się prosić. Sąsiadów może nie być, mogą cię nie polubić albo też okażą się studentami. I kiedy przyjdzie coś naprawić i ułatwić sobie życie, może się okazać, że nie ma kogo poprosić o pomoc.

Lepiej dmuchać na zimne i powolutku, skrupulatnie budować własny komfort na bazie awaryjnych planów działania.


Hej, długo pracowałam nad tym tekstem. Proszę, zostaw po sobie jakiś ślad – polub moją stronę na Facebooku, napisz komentarz albo udostępnij ten artykuł u siebie. Dla Ciebie to tylko moment, a dla mnie to dowód, że w dobie cięcia zasięgów moja praca ma jeszcze jakiś sens. Dziękuję, że jesteś. 

                                                                                                                                      

You Might Also Like