To będzie miłość nieduża –
poryw uczucia maleńki.
Obce jej łzy i udręki
i szałów nieznana moc.
Jeremi Przybora
Patrzyłam na nich, siedząc na parapecie z kubkiem herbaty i czekając na pizzę grzejącą się w piekarniku. W czarnej koszuli, opinającej klatkę piersiową i umięśnione ramiona, czarnych spodniach i dobrze przystrzyżonych włosach wyglądał niezwykle pociągająco. I pachniał tak obłędnie, że nawet ten śmieszny tatuaż na prawej dłoni tylko dodawał mu uroku.
Kiedy ugniatał ciasto, a cały blat ubrudzony był mąką, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że cała ta sytuacja stworzona jest tylko po to, żeby ją zaintrygować. Dużo mówił, dużo żartował, wspomniał coś o swojej byłej i że od dawna jest sam. Ale ona nie była zainteresowana – włosy upięła w cebulę, wyglądała na skrajnie wyczerpaną i od inteligentnego flirtu, wolała wdawać się z nim w potyczki słowne. Zbywała więc wszystkie próby nawiązania kontaktu, choć on traktował to jak wyzwanie.
Wtedy pomyślałam o tamtej.
Między nimi wszystko było przecież jeszcze takie świeże. Siedziała na krześle i patrzyła w swoje ręce, czerwone od zimna. Nie byłam pewna, czy czuje się drętwo przez tę popisówę, czy jest jej zwyczajnie przykro, że zmienił obiekt swoich uczuć. Podniosła głowę, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
Niemy sygnał: „Jest w porządku.”
Odetchnęłam z ulgą.
ALE DO CZASU.
Zdawał się nam jakis nieobecny, przestał spędzać z nami tyle czasu, a gdy zaproponowałam mu kawę na okienku, powiedział, że jest umówiony. Coś było na rzeczy. Pojawił się ktoś nowy. A ja wciąż nie mogłam uwierzyć, że przy całym jego głębokim uczuciu, obejściu i kurtuazji, przy całej jej delikatności i marzeniach o rycerzu na białym koniu – jednak im nie wyszło.
Był dla niej taki dobry. Taki czuły. Zabrakło mu tylko cierpliwości, by dać jej jeszcze trochę czasu. Każdy wiedział, że jest zbyt wrażliwa, zbyt delikatna i zbyt boi się samotności, by już teraz dokonać zdecydowanego wyboru. Czekała, aż będzie w stu procentach pewna, że jej nie skrzywdzi tak, jak zrobili to wszyscy poprzedni. A on nie mógł znieść myśli, że po tylu tygodniach wciąż nie może mu zaufać.
Po takich przejściach mógł zacząć szukać tylko kogoś, kto byłby jej zupełnym przeciwieństwem. Kogoś odważnego, pewnego siebie, odpornego na porażki i twardo stąpającego po ziemi. Nigdy nie bał się takich kobiet, ale one zazwyczaj nie traktowały go poważnie. Miał w sobie tyle miłości, a nikt jej od niego nie chciał. Czułam, że bardzo potrzebuje spróbować jeszcze raz.
Kiedy zapytałam, czy chodzi o tamtą, nawet nie próbował zaprzeczyć.
A my właśnie mieliśmy jechać na majówkę.
I WTEDY NASTĄPIŁ ZWROT AKCJI.
Magia gór i wspólnej wspinaczki, a może po prostu grzanego wina i chłodnego wieczoru sprawiła, że otulili się kocami przy ognisku, zaczęli rozmawiać i już po chwili trzymali się za ręce. Może ona dostrzegła, ile straciła, a może dopiero teraz naprawdę zaczęła coś czuć. Może on za nią tęsknił i nie potrafił o niej zapomnieć, może naprawdę wierzył, że to miłość. Wyglądali jak dawniej, jak za swoich najlepszych czasów.
Dlatego nie chciałam pytać, co z tamtą.
Przez kilka tygodni biegali razem po kawiarniach, godzinami wisieli na Messengerze i przesiadywali nad Wisłą w ciepłe, wiosenne dni. Znikał coraz rzadziej, coraz częsciej przesiadywał z nami i choć to wciąż nie było oficjalne, wszyscy już wiedzieliśmy, że tym razem naprawdę są razem.
Pózno dotarło do mnie, dlaczego tamta jest na niego taka wściekła.
PEWNYCH RZECZY SIĘ NIE ROBI.
Nie można olewać przyjaciół, z którymi znacie się od łebka, dla swojej nowej dziewczyny. Nie można umawiać się z kimś nie tylko, ale między innymi po to, by zapomnieć o swojej byłej. Nie można całymi tygodniami spotykać się i być blisko, kupować kwiaty i oglądać filmy, uparcie unikając tematu, co dalej. Nie można obściskiwać się z kimś nowym na oczach kogoś, komu niedawno zależało. Nie można z dobrych relacji wycofywać się rakiem i nie wspominać, że przez cały czas był ktoś inny.
Nie musisz iść z kimś do łóżka, by czuć, że granica została przekroczona. Nie musisz z kimś spotykać się pół roku, by czuć się odpowiedzialnym za jego uczucia. Nie musisz go całować i biegać z nim do kawiarni, trzymając się za rączki, by stworzyć wrażenie, że coś jest na rzeczy. Nie musisz jeszcze się określić, by wiedzieć, że on nie powinien jednocześnie umawiać się z kimś innym.
Wystarczy kilka gestów i musnięć ręką serwowanych jednym ciągiem, by przekroczyć granicę zwykłej znajomości. I kilka słów, długich spojrzeń i nieoczekiwanych przytuleń, by wiedzieć, że zaiskrzyło. Czasem wystarczy jeden dzień spędzony razem i wspólna kolacja, jedna podróż przez wieczorne miasto, by poczuć, że jest się za kogoś odpowiedzialnym.
Czasem, by móc komuś dać wielkie szczęście, musimy zabrać je komuś innemu. Jesteśmy tylko ludzmi. Marzymy o wielkiej miłości, ale nie zakochujemy się łatwo. Wchodzimy w relacje, których nie jesteśmy pewni, a potem znów chcemy się z nich wycofać.
Można odejść od kogoś, ale okazać mu wcześniej szacunek.
Hej, długo pracowałam nad tym tekstem. Proszę, zostaw po sobie jakiś ślad – polub ten wpis i moją stronę na Facebooku, napisz komentarz albo udostępnij ten artykuł u siebie. Dla Ciebie to tylko moment, a dla mnie to dowód, że w dobie cięcia zasięgów moja praca ma jeszcze jakiś sens. Dziękuję, że jesteś. :)