Nie ma ludzi idealnych. Jesienią na bezsensowny, nieuzasadniony spadek nastroju cierpimy wszyscy. Jeśli jeszcze cię nie dopadł ani teraz, ani w październiku – z pewnością zaraz cię dopadnie. A jeśli w tym roku będziesz wyjątkowo silnym typem, poczucie bezsensu dopadnie cię przed sesją.
Tylko co robić, gdy zły nastrój utrzymuje się nie jeden dzień czy dwa, ale trwa już dwa tygodnie, a Ty wypijasz kieliszek za kieliszkiem, rzucasz notatki, otulasz się kocykiem i oglądasz od nowa pierwszy sezon Przyjaciół? A do tego w myślach obliczasz, ile paczek chipsów można kupić za tę ostatnią dychę, która ci została. No, proszę cię. Nie mów, że tego nie znasz.
Nie stój w miejscu. Nie czekaj na cud. Nie użalaj się nad sobą. Krok po kroku próbuj każdego z poniższych rozwiązań, aż uwolnisz się od złego nastroju.
WIECZÓR DLA SIEBIE.
Gdy jest naprawdę źle, mam swoje zestawienie rzeczy, które mogą mi pomóc. Czasem wystarczy coś drobnego i w ciągu dwóch godzin cały zły nastrój znika niepostrzeżenie. Kieliszek dobrego wina, komedia romantyczna, przy której wypłaczę wszystkie żale i smutki, pizza zjedzona z kimś, kogo lubię i nowa sukienka, którą kurier umila mi poranek.
Całkiem skuteczny wydaje się być również – relaks. Podły humor i czarne myśli męczą organizm równie silnie jak seria intensywnych treningów. Co z tego, że dawno nie odwiedzałeś siłowni, jeśli nie masz siły nawet wstać z łóżka o przyzwoitej porze? Odpocznij trochę. Gorący prysznic i szybsze pójście spać może skutkować ogólnym odprężeniem, a świadomość, że w trakcie snu w naszych glowach wszystko się porządkuje – dodatkowo nadaje mu wartości.
Ale przychodzi taki moment, kiedy butelka wina nie pomaga, waga wskazuje dwa kilo więcej, a ty cierpisz na bezsenność. I nie ma opcji, by pomóc sobie wizytą u fryzjera albo maseczką z alg. Wtedy dobrze działa…
ZMIANA OTOCZENIA.
I nie mam tu na myśli ludzi, którzy cię otaczają, ale klimat, jaki wokół siebie tworzysz. Dam ci przykład: Taco Hemingway wydał ostatnio nową płytę – Marmur. I choć jest naprawdę na najwyższym poziomie, ma jedną wadę na dziś – mroczny klimat. W tle pomiędzy utworami słychać czasem odgłos deszczu, a dodatkowo premierę miała w okresie Wszystkich Świętych, więc słysząc marmur – myślisz: grób, cmentarz, śmierć. Jak myślisz, ile czasu potrzeba, by przeszły cię ciary? :)
Przez długi tydzień byłam mocno wkręcona w podobną muzykę. Jeśli piosenka, to tylko o tym, że świat jest złym, smutnym, przerażającym miejscem. Trzymałam się z dala od wszelkiego disco-polo, popu i mojego ukochanego klasyk rocka. Aż w końcu uszczypnęłam się i pomyślałam: O, kurczę, może ja potrzebuję czegoś innego?
Na przykład, no nie wiem – przystojnego mężczyzny, który napawa pozytywną energią?
ZMIANA ENERGII.
Każdy z nas musi czerpać z czegoś energię i jedynie od twojego podejścia zależy, czy będziesz czerpał negatywną energię – z rzeczy, których JUŻ lub JESZCZE nie masz czy pozytywną – z rzeczy, które masz.
Może zamiast zadręczać się tym, że rośnie ci brzuszek, a na kanapie rozpłaszczają się udka, może skup się na tym, że masz świetne mieszkanie, spełnione marzenie i świetlaną przyszłość przed sobą? I zamiast oglądać się za osobami, które nie okazują ci wystarczająco dużo przyjaźni i miłości – skup się na tym, by pomagać swojej rodzinie? By zadzwonić częściej do mamy czy taty, by napisać do kogoś, z kim od wieków nie miałeś kontaktu?
Pamiętaj, że masz los w swoich rękach. Jeśli naprawdę nie ma powodów, by się dołować i zadręczać – zmień perspektywę. A jeśli kilka słów pozytywnej prawdy nadal cię nie przekonuję, zawsze możesz zastosować –
SPONTANICZNY WYPAD W INNĄ PRZESTRZEŃ.
Gdy ten stan utrzymuje się przez dłuższy czas, moją ostateczną bronią są góry. Zawsze i niezmiennie. Przywracają mi równowagę, bo w górach na wszystko patrzę – z góry. A to oznacza, że z dystansu – i świat już nie wydaje się takim złym miejscem.
Dlatego w najbliższy weekend ruszam na Babią Górę, bo tak jak Wy – też czasem nie mogę pozbierać się z dołka. Będę się wspinać przez zimno i śnieg, może nawet przez zawieję i zamieć? Będę pić herbatkę z termosu i wcinać suchą karmę, unikając jak ognia zupek chińskich, których nie cierpię. Będę wdychać świeże powietrze z dala od krakowskiego smogu, a słońce będzie rozbijać się na moich rzęsach i policzkach. I wiecie co? Będzie cudownie.
Bo to, co mogę zyskać, jest ważniejsze niż ciepły kocyk i schematy, które dobrze znam.
LISTA 100 MARZEŃ I CELÓW.
Jeśli jej nie masz, szybko ją zrób i odnoś się do niej za każdym razem, gdy przechodzisz kryzys światopoglądowy czy miłosny. Lista 100 marzeń i celów działa jak plasterek na draśnięcia i jak szwy na bardzi głębokie rany. Przypomina ci o tym, czego już udało ci się w życiu dokonać (jeśli rozplanujesz ją na kilka lat) i nadaje twojemu życiu nowy kierunek. Sprawia, że znów czujesz celowość swoich działań. Gdy wszystko traci sens, możesz wyznaczyć sobie kolejne zadanie czy marzenie do spełnienia – i znów przekonasz się, że przed tobą jest naprawdę dużo.
PODŁY NASTRÓJ TO U MNIE NORMA.
Nie dopada mnie jakoś szczególnie często, ale gdy nagle nadejdzie, to pozamiatane. Wchłania mnie jak czarna dziura. Wysysa ze mnie poczucie szczęścia jak jakiś dementor. Ale nigdy nie zgadzam się na to, by w tym dołku tkwić zbyt długo. Szukam rozwiązania natychmiast.
Ty też tak zrób. Nie bądź bierny, nie stój w miejscu. Rusz tyłeczek i zatańcz do Majkela.