Takie dni zdarzają się rzadko. Otwieram butelki – jedną za drugą. Pstrykam otwieraczem, zahaczam metalowy kapsel i wypijam. Odpalam romantyczną komedię, bo raz w miesiącu, przed okresem każda dziewczyna musi sobie popłakać. Ot, żeby oczyścić organizm z nadmiaru toksycznych wspomnień i niechcianych myśli. Ja należę do tych silnych typów – takich, które płaczą, tylko gdy się rozczulą. Więc szukam filmu o miłości. Specjalnie na tę okazję.
Szukam filmu o miłości – jakby to miała być miłość na jeden wieczór albo co najmniej na całe życie. Zapalam małą lampkę, biorę do ręki butelkę, otulam się kocem. Piwo sączę powoli, nigdzie mi się nie śpieszy. Na łóżku leżę byle-jak, z jedną nogą podkuloną i skrzywionym karkiem. Piję w najgorszy możliwy sposób – byle zapomnieć lub choć przez chwilę popatrzeć na rzeczywistość z innego wymiaru.
Jestem sama.
https://www.youtube.com/watch?v=R2LQdh42neg
ALE TAK NAPRAWDĘ KAŻDY JEST SAM.
Nie widzieliście naszych wspólnych zdjęć. Rzadko bywamy razem na imprezach. Nie robimy sobie selfie. Nie kupiliśmy sobie pieska. Nie jedziemy razem w podróż dookoła świata. Czy my w ogóle jesteśmy razem?
To nie ma znaczenia, bo w rzeczywistości ja zawsze jestem sama. O najważniejszych sprawach rozmawiam jedynie ze sobą. Potrzebuję łez i własnej słabości, więc szukam filmu do płakania. Jakie to zabawne. Świadoma, jednorazowa produkcja łez. Kontrolowany wyciek smutku przykrytego skórą czasu. Z głębin wydobywam gniew i strach.
Każdy z nas tak naprawdę jest sam.
SPRÓBUJ UWIERZYĆ.
Czasem wyobrażam sobie, że odpalam cienkiego papierosa, zakładam nogę na nogę i palę, wypuszczając dym w kółeczkach z umalowanych na czerwono warg, ułożonych w dzióbek. Mam nogi aż do nieba i burzę kręconych włosów jak Julia Roberts, a na sobie marynarkę, spodnie na kant i szpilki nude. W szyjkę kieliszka z czerwonym winem stukam paznokciami w barwie głębokiej wiśni. Jestem małą, wredną żmiją.
Patrzę na ten big, big world, na dachy geometrycznych bloków. Widzę przestrzeń, czubki zakurzonych drzew i chciałabym wierzyć, że ich zieleni nie przyćmił dym z mojego papierosa. Krew przyśpiesza. Zastanawiam się, czy ciężkie kłębowiska chmur zgromadzone wokół kominów Nowej Huty powstały z wypłakanych kropli toksyn, czy to tylko moja chora wyobraźnia i świat jest czysty jak łza, ale te łzy przecież…
Gaszę papierosa. Przecież wcale nie paliłam.
MOŻE NIE POWINNAM.
Czasem potrzebuję takich dni z wiarą, że męski rejon mnie naprawdę istnieje i ma się dobrze. Łączy nas alkohol, pewność siebie i cyniczny uśmiech. Nie upijam się do nieprzytomności. Tak tylko – by wkroczyć w fazę wspominania odległych miłości, rozważań o przeszłości, wahania, czy wypada o tym pisać.
Czasem lubię po prostu myśleć, że jestem jak facet i opanowałam umiejętność zapominania o kłopotach, wyłączania się na rzeczywistość. Życie kobiet pełne jest zachwytu, euforii, małych i większych kryzysów. Wydaje nam się, że jesteśmy silne, bo potrafimy tłumić łzy, pić piwo i samodzielnie rozwiązywać wszystkie problemy. Aż przyjdzie moment, gdy jedynie knykcie gryziemy po kątach, ucząc się od nowa – okazywania słabości.
Wszystkie pragniemy mieć w sobie coś z faceta.
Żadna nie potrafi pogodzić się z miłością.
Hej, długo pracowałam nad tym tekstem. Proszę, zostaw po sobie jakiś ślad – polub ten wpis i moją stronę na Facebooku, napisz komentarz albo udostępnij ten artykuł u siebie. Dla Ciebie to tylko moment, a dla mnie to dowód, że w dobie cięcia zasięgów moja praca ma jeszcze jakiś sens. Dziękuję, że jesteś. :)