Tak dużo o niej już słyszał. Tańczyła towarzyski, kochała historię i z własnej woli uczyła się łaciny. Fascynowała się starożytnoscią, narodzinami miast i wielkich społeczeństw, pisała artykuły dla lokalnej prasy, kóre potem robiły dużo szumu. Myślał, że to straszna mniszka w wielkich okularach, rozciągniętych swetrach, ze strzechą na głowie. I że pewnie wszędzie biega z tą skórzaną torbą na ramieniu, z której wysypują się kilogramy starych książek.
Tak często o nim mówili. Cytowali jego teksty z posiedzeń samorządu, zaśmiewajac się do łez. Opowiadali o tym, jak przyłapali go, gdy przechodził przez dziurę w płocie nad niestrzeżone jezioro i zamiast mandatu, za samo nazwisko, dostał kawał ciasta od żony jednego z policjantów. Ponoć potrafił dokonać niemożliwego i do byle projektu ściągnąć prezydenta. Na kilometr czuła jego perfidną arogancję i wybujałe ego.
Poznali się dopiero na wiosnę. Ona wracała z lekcji muzyki, a on z siłowni z kolegą, z którym znała się z klasy. Przyjrzał jej się uważnie. Przyjrzała mu się uważnie. Miał zadarty podbródek i iskierkę buntu w oczach, a na sobie obcisłe dżinsy i szeroką bluzę. Miała łagodne rysy i duże oczy, pozbawione choćby krzty tupetu, a na plecach zawieszoną gitarę.
TO NAPRAWDĘ ONA. TO NAPRAWDĘ ON.
I już – zwiedzali osiedla i parki nad Wisłą, przydrożne kawiarnie i pluszowe kina. Włóczyli się nocą po ciemnych ulicach, znikali z domówek, domów i spotkań. Ona pisała o nim piosenki, on chciał zabrać ją w góry i wymienić jej dętkę w rowerze. Zanim się zakochali i zatracili w sobie, zanim świat dookoła przestał dla nich istnieć – on zapytał znajomych, a ona poradziła się koleżanek.
Oni poklepali go po plecach. One uniosły oczy.
Bo ona mentalnie ma już trzydziestkę. A trzydziestce nie wypada wpadać.
A przecież chciała jeździć z nim na festiwale i pić piwo z plastikowych kubków, farbować włosy na różowo i unosić w górę dłoń z płonącą zapalniczką. Chciała leżeć z nim w trawie za dnia, a nocą pływać w jeziorze, pić wodę ze strumyka i słuchać orkiestry świerszczy. Była taka pewna, że mogą strzelać kapslami piwa pod wydmą, a potem spać na pustej plaży.
I żyć tak, jak żyć można, gdy ma się dwadzieścia lat.
SZKODA TRACIĆ CZAS NA ŻYCIE W INNYM ETAPIE.
Mówili, że nie może się cofać, a przy nim nie wykorzysta pełni swoich możliwości. Była za dobra dla niego, za mądra i zbyt dojrzała. Za dużo już osiągnęła, za daleko zaszła w życiu, by poświęcać czas komuś, kto będzie ciągnął ją w dół. Dziś festiwal, jutro trawka, dziś mały tatuaż, a jutro obudzi się z rękawem.
A przecież powinna myśleć o tym, jak odmienić bieg wydarzeń i naprawić to, co zostało zniszczone. Powinna swoim przykładem uczyć i nawracać, przeprowadzać rewolucję, zmieniać świat. To nie jest dziewczyna stworzona do zabawy, przyjemności. Nie ma czasu do stracenia – trzeba spełniać swoją misję.
Trzeba pomagać innym i ciągle się rozwijać, szukać miłości i traktować życie na serio. Trzeba walczyć o moralność i realizować talenty, myśleć przyszłościowo i planować karierę. Najpierw myśleć, potem działać. Za nic nie przepraszać, nie popełniać błędów, kroczyć jasną drogą i być najlepszą wersją siebie.
Boże, nigdy więcej.
NA WSZYSTKO PRZYJDZIE CZAS.
Powiedział to po kilku latach, kiedy poczuł wartość chwili, choć mógł już kupić mieszkanie albo samochód. Pomyślał tak, chociaż dążył do tego od lat i w końcu osiągnął ten etap – mentalnie, materialnie był trzydziestolatkiem. I poczuł, że wcale nie musi nim być.
Spacerował po Florencji, po Paryżu i po Wilnie, chodził na koncerty, do kawiarni i do kina. Trzymał ją za rękę na ulicy i nad Wisłą, spędzał z nią poranki, popołudnia i wieczory. Jezdził z nią nad morze, nad jeziora, czasem w góry. I myślał o tym, że mógłby tego nigdy nie mieć.
Mówił, że dorosłość za dużo kosztuje, gdy ma się dwadzieścia lat. Być trzydziestolatkiem, gdy ma się trzydzieści lat, to nic trudnego. Być trzydziestolatkiem przy dwudziestce to wyzwanie. Ale nie jest warte swojej ceny.
Dziś jest zbyt ulotne, by żyć tam i potem.
Hej, długo pracowałam nad tym tekstem. Proszę, zostaw po sobie jakiś ślad – polub moją stronę na Facebooku, zostaw komentarz albo udostępnij ten artykuł u siebie. Dla Ciebie to tylko moment, a dla mnie to dowód, że w dobie cięcia zasięgów moja praca ma jeszcze jakiś sens. Dziękuję, że jesteś. :)