TEKSTY

Na mnie nie licz.

Czasem ktoś załatwi mi bilety na koncert, o którym od dawna marzyłam. Czasem ktoś zawiezie mnie na pogotowie, kiedy po nocach płaczę z bólu. Czasem ktoś posiedzi ze mną nad Wisłą, obejmie mnie i pozwoli mi się wygadać, gdy wie, że jest mi ciężko. Czasem ktoś zniesie mi walizkę z trzeciego piętra, kupi mi czekoladę bez powodu albo wytłumaczy krok po kroku, jak mam pozbyć się wirusa, gdy totalnie spanikuję.

A ja? Czuję się zaskoczona zawsze, gdy otrzymuję od kogoś bezinteresowną pomoc.

I za każdym razem jestem przerażona swoim zaskoczeniem.

FACEBOOK – ŚWIĘTE MIEJSCE WOLNE OD SPAMU.

Kilka miesięcy temu na moim kierunku na moment zawrzało. Wszystko zaczęło się od tego, że wrzuciłam na grupę post samodzielnie oznaczony w tytule jako spam i private kilka dni przed sesją zimową. Napisałam w nim, że ze wszystkich możliwych dziedzin psychoterapia małżeńska i rodzinna interesuje mnie najbardziej i że szukam dobrych, naukowych książek na temat psychologii miłości. Zapytałam przyszłych kolegów po fachu, czy mogą coś polecić, coś, co sami czytali i nie jest to poradnikiem, jakich na półkach Empiku tysiące, ale faktyczną, naukową książką.

W odpowiedzi mój kolega zarzucił mi, że spamuję i nie ma to związku z naszymi studiami. I tak powstały dwa obozy – obrońców biednej uciśnionej i popierających oskarżyciela. Ze swojej strony ucięłam gadkę w dwóch zdaniach – uśmiechnęłam się, powiedziałam, że nie mam zamiaru się kłócić i przeprosiłam, jeśli kogoś to uraziło. Od osób nieuczestniczących w sporze dostałam za to długą listę dobrej literatury, której szukałam. A oto mi właśnie chodziło.

Dlaczego nie weszłam na forum tematyczne i nie poszukałam recenzji, tylko postanowiłam zapytać o polecenia znajomych ze studiów?

To proste. Nie interesowały mnie recenzje obcych ludzi, którzy być może zajmują się psychologią tylko pobieżnie i zadowolą się byle jakim poradnkiem. Interesowała mnie opinia konkretnej grupy osób, do których w tej kwestii miałam zaufanie, bo ciekawość popchnęła ich aż na studia.

Czy dziś to aż tak nienaturalne?

WUJEK GOOGLE I CIOCIA WIKIPEDIA.

Te z pozoru dwa żartobliwe określenia, które kiedyś miały na celu jedynie podkreślać siłę Internetu, dziś stały się nakrótszym sposobem na to, by powiedzieć: „Naucz się korzystać z wyszukiwarki.”, „Osiągnąłeś szczyt lenistwa.” i „Na mnie nie licz.” za jednym zamachem. Przy okazji masz zagwarantowane, że Twój iloraz inteligencji w oczach otoczenia z hukiem rąbnął o podłogę, a wizja dojrzałości delikatnie przesunęła się w kierunku zera.

Coraz częściej spotykam się z sytuacją, gdy jedna osoba odsyła drugą do innego źródła. Hej, ale ja poprosiłam o pomoc właśnie ciebie! Z całą pewnością Internet jest lekarstwem na każde zło i można w nim znaleźć porady na każdy temat, ale gdy ktoś pyta mnie, od czego trzeba zacząć, by założyć stronę, nie mówię mu: Użyj wyszukiwarki, tylko w trzech zdaniach tłumaczę podstawy w wybitnie prosty sposób. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak ciężko mi było przełamać się i zacząć edukację w dziedzinie, o której nie miałam bladego pojęcia. Nie miałam obok siebie kogoś, kto by mi wytłumaczył to i owo prostym jezykiem. Pochwała lenistwa? Nie, oszczędność cudzego czasu, którego wcale nie uznaję za bardziej cenny niż swój.

Każdy rodzaj pomocy można sprowadzić do poziomu wyręczania kogoś.

JA TEŻ KIEDYŚ WPADŁAM W TĘ PUŁAPKĘ.

To nie jest tak, że jesteśmy całkowicie zamknięci na innych. Nie, chętnie pomagamy, ale tylko swoim najbliższym – rodzinie, przyjaciołom, dziewczynie czy chłopakowi. I ja też kiedyś wpadłam w tę pułapkę – i napisałam tekst To nie tak, że cię nie lubię. Dzisiaj, gdy go czytam, łapię się za głowę, ale też wiem, że w kiepskim stanie psychicznym byłam tuż po rzuceniu studiów i musiałam odciąć się od wszystkich, by pomóc nareszcie sobie. 

Dzisiaj jestem zdania, że w dobie Internetu, w której wszyscy czujemy się samotni, pomaganie sobie nawzajem to jeden z najlepszych sposobów na zacieśnienie więzi. Pomaganie bezinteresowne, nie za pieniądze, pomaganie dla samej wdzięczności, pomaganie dla dobra sprawy. Pomaganie sąsiadowi. Pomaganie obcym. Pomaganie dla samej wartości pomagania.

Może znów byłoby w nas więcej ludzi, a mniej – ludzi sukcesu, przekuwających każdą minutę swojego życia na krok do miliona.


Hej, długo pracowałam nad tym tekstem. Proszę, zostaw po sobie jakiś ślad – polub moją stronę na Facebooku, napisz komentarz albo udostępnij ten artykuł u siebie. Dla Ciebie to tylko moment, a dla mnie to dowód, że w dobie cięcia zasięgów moja praca ma jeszcze jakiś sens. Dziękuję, że jesteś. :)

                                                                                                                                      

You Might Also Like