People come into our life for a reason, for a season or a lifetime.
Byłaś na środku życiowego zakrętu. Groziła ci poprawka z fizyki, potajemnie romansowałaś z chłopakiem z III g albo planowałaś zatuszować wyjazd na obóz dla skejterów, którego na pewno nie poparliby twoi rodzice. Nosiłaś w sobie tajemnice, którymi nie chciałaś dzielić się z nikim i właśnie uczyłaś się podejmować decyzje samodzielnie. Czułaś się bezradna i trochę zagubiona.
I właśnie wtedy zjawiła się ona.
Miała na nosie wielkie okulary, które zasłaniały jej szczupłą twarz, burzę spuszonych włosów wokół głowy i ledwo skończone czternaście lat. Była szczuplutka, nosiła wielkie koszulki z logo Rolling Stonesów, zawsze czarne spodnie i znoszone trampki. Na zajęciach mało się odzywała, lubiła czytać powieści fantasy i na nadgarstku nosić bransoletki z rzemyka.
Kiedy przechodziłaś korytarzem, pomachała ci na przywitanie i słysząc twoje niemrawe cześć, zapytała, czy wszystko w porządku.
Pół godziny później była ci bliższa niż najlepsza przyjaciółka.
JESZCZE BĘDZIESZ PRZEZ NIĄ PŁAKAĆ.
Niby od zawsze chodziła do tej samej szkoły, kilka razy nawet siedziałyście razem w ławce. Ale nigdy wcześniej nie sądziłaś, że może ci się stać aż tak bliska. Zawsze była gotowa wysłuchać historii twoich zwycięstw i porażek, potrafiła dodać otuchy zbolałemu serduszku i wyprostować zakręcone ścieżki twoich myśli. Twoi rodzice zaufali jej od razu i za jej wstawiennictwem pozwalali ci wracać później do domu, a latem wyjechać na obóz. Była grzeczną, miłą, spokojną dziewczyną, która nie lubiła wychodzić przed szereg.
Wkrótce jeździłyście już razem na zakupy, wycieczki rowerowe i do ginekologa. Wysyłałyście sobie zdjęcia głupich min, fałdki tłuszczyku na brzuchu i nowego przyjaciela na twarzy. Pokazywałyście sobie nowy biustonosz, krem na niedoskonałości i nagrania z dzieciństwa. Byłyście bardzo różne. I wciąż nierozłączne.
Mijały kolejne tygodnie, a ty nabierałaś coraz większego przekonania, że jest kimś niezwykłym. Z czasem odkrywałaś jej kolejne talenty. Miała głos jak anioł, malowała przepiękne obrazy i pisała piosenki. Namawiałaś ją na konkursy i przeglądy muzyczne, ale nie chciała zaryzykować. Tworzyła kolejne arcydzieła i wrzucała je do szuflady. Nie potrafiłaś odpuścić, zawsze w nią wierzyłaś i chciałaś pomóc jej stać się prawdziwą artystką.
Zasługiwała na wszystko co najlepsze.

TO ZAWSZE KOŃCZY SIĘ PRZYPADKIEM.
Może zbierało się na to od dawna. Zaczęła spędzać czas z nowymi przyjaciółmi, odpisywała z opóźnieniem na twoje wiadomości albo powiedziala ci kilka słów za dużo. Wygrała jakiś konkurs, zmienila styl i zaczęła nawet z kimś flirtować. Przestała dawać ci to, czego najbardziej potrzebowałaś, zaczęła ci się wydawać coraz bardziej obca i nagle poczułaś, że wasze ścieżki się rozchodzą.
Przez kilka tygodni próbowałaś się pozbierać. Na myśl o niej coś kłuło cię w sercu, wyrzuty sumienia zalewały ci głowę i myślałaś, że nie będziesz umiała już bez niej żyć. Czasem miałaś ochotę do niej napisać, przeprosić, zawrócić bieg spraw, ale byłaś zbyt pewna, że masz rację. Nie chciałaś ustąpić. Potrzebowałaś granic.
Zaczęłaś jej unikać, rozglądać się nerwowo na ulicach i przechodzić na drugą stronę, kiedy ktoś podobny do niej szedł w takiej samej sukience. Zaszywałaś się na szarym końcu autobusu, przyglądałaś się ludziom w kawiarni i wypisałaś z koła, na który chodziłyście razem.
Myślałaś, że spalisz się ze wstydu i roztopisz z żalu, jeśli ponownie ją spotkasz.

KTO POWIEDZIAŁ, ŻE PRZYJAŹŃ MUSI BYĆ NA ZAWSZE.
Pomyśl dzisiaj o niej. O chwilach, które spędziłyście razem. Przemierzonych kilometrach, hektolitrach herbaty i niekończących się rozmowach. O tych wszystkich nieopublikowancyh zdjęciach, eksperymentach z makijażem, pożyczonych bluzkach i zużytych kosmetykach. I o nocach, w których padałyście jak kafki w rozciągniętej piżamie przy zapalonym świetle z butelką wina przewróconą gdzieś w rogu.
Wszystko się zmieniło. Dziś jest śmiała i piękna, ma własne mieszkanie pełne przedmiotów i starych sprzętów. Nosi długie sukienki i często zakłada szpilki, na oczach ma soczewki, a na palcu zaręczonowy pierścionek. Wciąż maluje tylko dla relaksu, gdy potrzebuje oczyścić umysł, ale powoli zaczyna nagrywać w studio i grać z zespołem kameralne koncerty.
Kiedy jesteśmy młodzi, wydaje nam się, ze każda przyjaźń, jaką nawiązujemy, zostanie z nami już na zawsze. A potem dorastamy, zmieniamy się i nasze drogi się rozchodzą. Ale to wcale nie oznacza, że błędy z młodości mamy wybaczyć sobie dopiero na starość albo za trzydzieści lat na spotkaniu klasowym. I wcale nie oznacza, że nie mamy cieszyć się na ich widok.
Napisz do niej, zaproś ją na kawę, przyjedź pod jej dom. Pozwól czasom się zmieniać i miej serce do przeszłości.