TEKSTY

Najtrudniej jest sobie wybaczyć.

Najtrudniej jest sobie wybaczyć.

Jedno wiem i innych objawień,
nie potrzeba oczom i uszom:
uczyniwszy na wieki wybór
w każdej chwili wybierać muszę.

Jerzy Liebert

Stał samotnie na pustej ulicy, kiedy zmierzałam w jego kierunku. Galeria handlowa była zamknięta i tylko światła latarni i białych lampek oświetlały jego postać. Ręce trzymał w kieszeniach i patrzył przed siebie, pogrążony w swoich myślach. Na niebie było widać zarysy ciemnych chmur, wiatr smagał go po bladej twarzy. Usłyszał, że idę, wziął głęboki oddech i odwrócił się z uśmiechem w moją stronę.

Zadzwonił do mnie ze spotkania z kimś innym, po długiej rozmowie i dwóch piwach wypitych duszkiem. Teraz krążyliśmy po mieście przy wtórze jego nieskładnych opowieści i moich myśli wypowiadanych zbyt głośno. Był nerwowy, żonglował tematami i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że mnie obraża. Miałam go dosyć. Zatrzymałam go pod ciemnym, opuszczonym budynkiem z czerwonej cegły i chciałam się kłócić. Ale wtedy w świetle latarni padającej z tyłu, zobaczyłam jego twarz. Miał zapadnięte policzki i smutne oczy, napiętą skórę i zbyt luzne ubrania. 

Coś mi w tym wszystkim nie pasowało.

– Nie wiem, co takiego wydarzyło się w twoim życiu, ale to nie jesteś ty – powiedziałam. – Jest coś, czego nie możesz sobie wybaczyć. Te wszystkie twoje imprezy, fajki, alkohol, ten sposób, w jaki zacząłeś traktować ludzi, którym na tobie zależy… To wszystko tylko po to, by o tym nie myśleć, by odłożyć w czasie moment, gdy znów będziesz musiał się ze sobą zmierzyć.

Popatrzył na mnie przez ułamek sekundy i coś w nim pękło. 

Kiedy po chwili trzymałam w ramionach jego drżącą sylwetkę, wiedziałam, że miałam rację.

KAŻDY Z NAS CZASEM ZAWODZI NAWET SIEBIE. 

Była chłodna, bezwietrzna noc, kiedy stał bez ruchu na przystanku autobusowym. Tłum ludzi na ulicy czekał na swój powrót do domu, a on nawet nie miał tego w planach. Patrzył w niebo i myślał tylko o niej. Dochodziła druga, płatki śniegu powoli opadały na chodnik. Czuł, jak jego ciało, rozgrzane przed wyjściem gorącą kąpielą, stopniowo zaczyna robić się słabsze, ale w tej chwili to nie miało najmniejszego znaczenia. 

Zbyt długo czekał na ten moment. 

Kusiła go całymi tygodniami, od pierwszej chwili, gdy spojrzał jej w oczy. Potem łowił każde jej długie spojrzenie i każde muśnięcie dłoni. Potrafiła sprawić, że topiły się w nim wszystkie lody, słowami rozpalała go do czerwoności. Była inteligentna i niezależna. Pełna pasji. I dużo się śmiała. Wiedział tylko jedno: to właśnie miłość. I musi o nią walczyć.

Kiedy w końcu powiedziała teraz albo nigdy, nie zawahał się ani przez moment.

I ZROBIŁ COŚ, CZEGO SIĘ PO SOBIE NIE SPODZIEWAŁ.

Wracał do jej łóżka tygodniami. Szukał jej dłoni, domagał się pocałunków, przemierzał z nią miasto i pił alkohol z małych piersiówek. Zabierał ją na łyżwy i długie spacery, na gorącą czekoladę z wiśniami i grzane wino, pachnące cynamonem. Całował ją namiętnie na moście zaraz po tym, jak przechylając się przez barierkę wyli do wielkiego księżyca.

Zasada był jedna. Nikt nie może się dowiedzieć.

Kiedy dzwonił jej narzeczony, wychodziła na moment z pokoju i wracała już nie taka sama. Myślał o nim czasem, oddalonym o wiele kilometrów i z każdą ich wspólną nocą, czuł się coraz gorzej. Nie potrafił oprzeć się wrażeniu, że powinien jakoś rozwiązać tę sprawę, ale ona migała się od tego za każdym razem, gdy poruszał ten temat. Chciał załatwić sprawy po męsku.

Nie przyszło mu do głowy, że ona wciąż go kocha. I powinna załatwić to sama.

Któregoś dnia kliknął enter.

I BYŁO JUŻ ZA PÓZNO.

Kilka lat wcześniej chodziliśmy razem do szkoły. Miał wtedy poczachrane blond włosy, sterczące na wszystkie strony i dobrze skrojone ubrania. Prowadził wszystkie szkolne uroczystości, pachniał Bossem i czarował uśmiechem. Znał się chyba na wszystkim: od poezji po motory, od muzyki po fizykę. Działał w fundacji, organizował zbiórki i każdy wyskok uchodził mu płazem. Wiele dziewczyn widziało w nim swój ideał. Był wrażliwy. I uroczy. Z wielkim sercem. I planami.

Nie sądził, że kiedykolwiek będzie umiał kogoś zranić.

Jesteśmy tylko ludzmi. Czasem robimy w życiu rzeczy, których nie rozumiemy. Błądzimy, zatracamy się w sobie, kierujemy impulsami, które łamią nasze prawa. Nie planujemy chwil, w których przestajemy poznawać samych siebie. Nie chcemy nikomu wyrządzać krzywdy, nie chcemy wypierać się zasad i zmieniać tożsamości. Nie możemy tego przewidzieć, uniknąć, zaplanować. 

Tylko ty możesz sobie pomóc. Tylko ty możesz sobie wybaczyć.


Hej, długo pracowałam nad tym tekstem. Proszę, zostaw po sobie jakiś ślad – polub moją stronę na Facebooku, zostaw komentarz albo udostępnij ten artykuł u siebie. Dla Ciebie to tylko moment, a dla mnie to dowód, że w dobie cięcia zasięgów moja praca ma jeszcze jakiś sens. Dziękuję, że jesteś. :)

                                                                                                                                      

You Might Also Like